Tak więc przed Wami trzecia recenzja i trzeci tytuł z najnowszej serii Akademia Kici Koci od Media Rodzina z Kicią Kocią rodem z horroru w roli głównej.
Nie mogłam się powstrzymać z tym horrorem. Z resztą znacie moje zdanie na temat tego kota z nienaturalnie wyłupiastymi oczami. Niemniej jednak kot kotem, a same książki nie są złe. Ktoś inny powiedziałby pewnie, że są rewelacyjne, jednak największy komplement jaki może paść z moich ust to to, że są całkiem niezłe.
Po „Kolorach” i „Pojazdach„, w których Kicia Kocia i Nunuś uczą maluchy nazw przedmiotów z bliskiego otoczenia, przyszedł czas na coś nieco innego. Tym razem w części „Plac zabaw. Playground” bohaterowie uczą języka angielskiego. Zabierają nas na plac zabaw i przy tym powtarzają proste i łatwo przyswajalne zwroty, które wiążą się z pobytem na nim. Pomysł super! Naprawdę!
Do tego czcionka z wyrażeniami po angielsku jest w innym kolorze, żeby nam było łatwiej czytać, a dzieciom zapamiętywać.
Jednak jak książeczka się sprawdza w praktyce?
No więc u nas słabo…
Mała Nastka jest na taki etapie czytania, że w książce nie może być za dużo tekstu, bo gdy zbyt długo „siedzimy” na jednej stronie to się niecierpliwi. Czytać to ja muszę (póki co) w tempie ekspresowym.
Jednak nie mówię, że dużo tekstu to minus. Po prostu u nas się nie sprawdza. Tak więc jeśli Wasze maluchy mają podobnie radzę poczekać z kupnem książki. Poza tym historia spaceru na plac zabaw i zgubionej w piaskownicy łopatki jest naprawdę ciekawa. W połączeniu z angielskimi słówkami jest fajną alternatywą do nauki języka.
Zanim ją dostaliśmy czytałam w internecie miliony opinii na temat tej części i tego jaka jest „świetna” i że „hit hitów”, jednak nas ona nie porywa. Historia i pomysł są naprawdę dobre, ale ta Kicia Kocia…
~Fszechogarniająca Mama