Dziecięca skóra jest wrażliwsza na czynniki zewnętrzne niż skóra dorosłej osoby, dlatego gdy na zewnątrz przymrozek warto używać kremów zimowych, by ją chronić.
Jednak jaki krem na mróz wybrać?
Jaki ma być, żeby był dobry?
Po pierwsze ma być maksymalnie tłusty, żeby chronić skórę dziecka. Im mniej ma w składzie wody, tym lepiej. Jeżeli już ją ma, to pamiętajmy, że powinno się go nakładać przynajmniej 15 minut przed wyjściem, żeby zdążyła odparować. Ja osobiście przypominam sobie o kremie tuż przed wyjściem, więc u nas ta opcja odpada, ale jeżeli jesteście w stanie ogarnąć ten czas to spokojnie możecie używać kremów z wodą. W innym wypadku kremy te nadadzą się lepiej w cieplejsze, deszczowe, wietrzne dni, w które temperatura nie spada poniżej zera. Uważam jednak, że lepiej od razu zaopatrzyć się w krem bez wody w składzie i nie wydawać pieniędzy dwa razy.
Na mróz potrzebujemy czegoś, co pozostanie na powierzchni skóry i utworzy warstwę ochronną, dlatego same masła i oleje jak np. kokosowy mogą się nie sprawdzić, ponieważ szybko się wchłaniają. Pamiętajmy, że po powrocie do domu najlepiej zmyć krem, ponieważ osiadają na nich zanieczyszczenia, są tłuste i ciężkie, więc nie ma sensu „obciążać” nimi skóry. Nawet te z fajnym składem, warto zmyć. Najlepiej zrobić to olejem lub olejkiem. Płatkiem kosmetycznym zdjąć krem ze skóry i umyć ją delikatnym płynem.
My osobiście możemy polecić Wam krem ochronny dla dzieci firmy IOSSI o zapachu lawendy i rumianku.
Najważniejsza sprawa to czysty i bardzo fajny naturalny skład. Krem jest wielofunkcyjny idealny na mróz i do pielęgnacji. Dodatkowo jest bardzo wydajny. Jedyna rzeczą, do której mogłabym się przyczepić jest zapach. Jest on bardzo specyficzny i nie powiem, że trochę się rozczarowałam zamawiając go, bo myślałam że połączenie rumianku i lawendy będzie pachnieć ładniej. Jednak Nastce absolutnie to nie przeszkadza i przed spacerem sama przychodzi i prosi o „kjemik”.
Zimą nasza skóra wymaga dużo większej troski niż podczas innych pór roku, pamiętajmy więc, że warto zadbać o jej pielęgnację u nas nas i naszych maluchów.
~Fszechogarniająca Mama