„To niezwykle rzadkie przypadki, ale oczywiście się zdarzają” – mówi Brunon Hołyst, prawnik specjalizujący się w zagadnieniach kryminalistyki i kryminologii.
W opinii społecznej pojęcie „matka” kojarzy się z dobrocią, miłością i troską. Gdy matka zabija własne dziecko, to jest prawdziwy dramat, który zaprzecza wszystkim tym wartościom.
Do szpitala w Chojnicach kilka dni temu trafiła nastolatka, która zaraz po urodzeniu okaleczyła swoje dziecko. Chłopca udało sie uratować, ale z dziewczyną nie było sensownego kontaktu. Sprawa, ze względu na wiek matki, trafi do sądu rodzinnego.
Natomiast w Warszawie do zabójstwa miesięcznego dziecka doszło na początku września. Śmierć z rąk matki poniosła miesięczna dziewczynka. Ciało dziecka znaleziono w jednym z mieszkań przy al. Wilanowskiej. Miało rany kłute na klatce piersiowej. Dwóch starszych chłopców zostało poranionych. 3-latek miał ranę tłuczoną głowy, a 9-latek ranę ciętą szyi. Zostali zabrani do szpitala. Zanim doszło do tragedii, starszy chłopiec wysłał smsa do babci, że mama chce ich pozabijać.
„Zachowanie tej kobiety było na pewno super patologiczne. Nie znam motywu jej działania, ale ona może być po prostu psychicznie chora, albo dokonała takiego czynu z zemsty wobec partnera” – komentował Brunon Hołyst.
Według Brunona Hołysta, częściej zabijają ojcowie niż matki. Na przykład w Stanach Zjednoczonych zdarzył się ostatnio taki przypadek, że ojciec, który nie kochał syna, zostawił go w samochodzie w upale i dziecko zmarło.
Dlaczego dochodzi do tych zabójstw, gdy rodzice zabijają własne dzieci? „Te zabójstwa są różnie motywowane, chorobą psychiczną albo stanem silnego kryzysu emocjonalnego” – dodaje Brunon Hołyst. „Może też zdarzyć się tragedia wynikła z nienawiści do partnera życiowego, który na przykład kochał dzieci i je wyróżniał, a matka była o to uczucie zazdrosna. Kiedy zaproponował kobiecie rozwód, to ona w ramach zemsty dokonała zabójstwa dzieci”.
Według Brunona Hołysta do tragedii rodzinnych i mordów na własnych dzieciach dochodzi, gdy psychika ludzka u rodziców ulega zakłóceniom i zaburzeniom. „W czasie wzmożonego rozwoju cywilizacyjnego, pewne rzeczy i zjawiska, które kiedyś były nie do wyobrażenia, teraz stają się rzeczywistością” – podsumowuje Brunon Hołyst.
W tarnowskim sądzie na przestrzeni 20. ostatnich lat były zaledwie pojedyncze sprawy, w których sądzone były dzieciobójczynie. Rzeczniczka sądu, sędzia Małgorzata Stanisławczyk-Karpiel pamięta historię sprzed lat, w której negatywną bohaterką była jedna z mieszkanek podtarnowskiej gminy Gromnik. Kobieta była w bardzo złym stanie emocjonalnym, jedno ze swoich dzieci zrzuciła z mostu do rzeki Białej. Prosiła, aby odebrać jej drugie, niepełnosprawne dziecko, gdyż nie byłaby w stanie go utrzymać i opiekować się nim. „Wcześniej zostawił ją mąż i zupełnie nie radziła sobie życiowo” – wspomina sędzia Stanisławczyk-Karpiel.
Na tarnowskiej wokandzie była także sprawa uduszenia dziecka przez konkubenta poduszką w łóżeczku.
Psychologowie obawiają się, że w związku z pogarszającą się sytuacją życiową wielu rodzin, przypadków, gdy psychika rodziców nie wytrzymuje napięcia, może być niestety więcej. (PAP)
Autor: Janusz Smoliński
smol/ ok/
Chcesz wspomóc redakcję, kup w kiosku najnowszy numer magazynu Miasto i Ludzie. Gazeta dostępna w Małopolsce i na Podkarpaciu.