Miłość w cieniu kłamstw, niebezpieczne sekrety i bohaterowie, którzy balansują na granicy prawdy i złudzenia – Zuzanna Wólczyńska powraca z nową powieścią.
„Wyspa skradzionych marzeń” to kontynuacja bestsellera „Ocean straconych nadziei”, która od 9 lipca dostępna jest już w księgarniach. Ta książka ma wszystko, czego szukają czytelnicy podczas letnich wieczorów: emocje, intrygi i nieprzewidywalne zwroty akcji.
Na Folly Beach nic nie jest takie, jak się wydaje
Wakacje miały być dla Cassie ucieczką. Czasem odpoczynku, oderwania się od codzienności, znalezienia siebie. Tymczasem wszystko, co znała i w co wierzyła, zaczyna się rozpadać. Folly Beach – miejsce, które miało być bezpieczną przystanią – okazuje się wyspą pełną sekretów i pozorów. Kłamstwa są tu na porządku dziennym, a zaufanie staje się towarem deficytowym.
W tej niepokojącej atmosferze pojawia się Caleb Raeken – chłopak, który nie jest tym, za kogo chciałby uchodzić. Przystojny, tajemniczy, zdeterminowany, by osiągnąć swój cel. I gotów zrobić wszystko, by to się udało – nawet jeśli będzie musiał stanąć oko w oko z niebezpieczeństwem. Jego obecność komplikuje wszystko, w tym emocje Cassie, która próbuje zrozumieć, czy uczucie, które się między nimi rodzi, ma jakiekolwiek szanse, skoro nie można wierzyć w nic, co się słyszy.
Gra pozorów i uczucia, które mogą ranić
„Wyspa skradzionych marzeń” to historia, w której nic nie jest czarno-białe. Autorka z mistrzowską precyzją tworzy klimat narastającego napięcia, gdzie każde słowo może być kłamstwem, a każdy gest – zapowiedzią zdrady. Książka, choć skierowana głównie do młodzieży i młodych dorosłych, nie boi się trudnych tematów: zaufania, zdrady, traumy, ale też pierwszych poważnych wyborów i odpowiedzialności za siebie i innych.
To kontynuacja, która nie tylko rozwija wątki z „Oceanu straconych nadziei”, ale podnosi stawkę. Pojawiają się nowe postaci, tajemnice się mnożą, a klimat Folly Beach staje się jeszcze bardziej duszny. Czytelnik nieustannie czuje, że coś czai się tuż za rogiem – i ma rację.
Zuzanna Wólczyńska to nazwisko dobrze znane młodszym czytelniczkom. Jej debiutancki „Ocean straconych nadziei” szybko podbił serca fanek młodzieżowych romansów z nutą tajemnicy. Teraz autorka wraca w wielkim stylu, jeszcze bardziej dojrzała literacko, ale wciąż wierna emocjom, które stanowią fundament jej twórczości.
Prywatnie Wólczyńska to niepoprawna romantyczka z zamiłowaniem do słodyczy, truskawek i… maty zapaśniczej. Sport, którym zaraził ją ojciec, stał się jej wielką pasją, dzieloną z siostrą Olą. Ta relacja siostrzana, pełna wsparcia i wspólnego celebrowania codzienności, przenika też do jej książek – w tle historii Cassie również wyczuwalna jest potrzeba bliskości i zrozumienia.
Autorka chętnie sięga po różne gatunki – choć najbliższe są jej romanse i literatura fantasy, nie brakuje w jej książkach elementów thrillera psychologicznego czy dramatu. „Wyspa skradzionych marzeń” jest tego doskonałym przykładem – to powieść pełna zwrotów akcji, emocji i trudnych decyzji, która wymyka się prostym klasyfikacjom.
Książka na lato, ale nie tylko
Wśród letnich premier „Wyspa skradzionych marzeń” wyróżnia się nie tylko estetyczną okładką i chwytliwym tytułem, ale przede wszystkim autentyczną, angażującą treścią. To powieść, która nie udaje lekkiej lektury – choć wciąga od pierwszych stron, zmusza też do refleksji nad tym, jak łatwo można stracić grunt pod nogami, kiedy nie wiadomo, komu wierzyć.
Zuzanna Wólczyńska udowadnia, że zna swoją publiczność i potrafi opowiadać historie, które zostają w głowie na długo. „Wyspa skradzionych marzeń” to idealna propozycja nie tylko na wakacje – ale dla każdego, kto szuka emocji, napięcia i bohaterów z krwi i kości.
(Smol)