Dwie zachowane basteje, fragmenty dawnych murów obronnych i ukryte pod ziemią ślady średniowiecznej twierdzy. Tarnów nadal skrywa tajemnice, które mogą stać się atrakcją turystyczną na skalę ogólnopolską – o ile ktoś da im szansę.
Wiesław Marszalik, pasjonat historii Tarnowa, zaprosił nas na wyjątkowy spacer. Jego celem były pozostałości miejskich fortyfikacji – relikty czasów, gdy Tarnów otaczał solidny mur, a do miasta prowadziły tylko strzeżone bramy. Zaczęliśmy przy najbardziej znanej bastei – tej od strony ulicy Wałowej. Choć wiele osób mija ją codziennie, niewielu zdaje sobie sprawę, że to jeden z ostatnich świadków dawnych obwarowań.
– Takich bastei było w ciągu murów miejskich ponad 20 – opowiada Marszalik. – Do dziś przetrwały tylko dwie, choć większość tarnowian zna tylko tę jedną. A szkoda, bo ta druga, mniej znana, jest jeszcze bardziej okazała.
W trakcie spaceru Marszalik pokazuje kolejne ślady dawnych umocnień. Niektóre fragmenty murów ukryte są w bramach kamienic, inne zatopione pod ziemią – na przykład pod dawną kamienicą Bracha. – Niestety nie zachowała się Brama Krakowska, która była jednym z głównych punktów wejścia do miasta – zaznacza. – Znajdowała się mniej więcej tam, gdzie dziś ulica Krakowska łączy się z Katedralną.
– Młodzi ludzie chcą poznawać historię przez doświadczenie – podkreśla. – Gdyby zobaczyli, jak potężne były kiedyś mury Tarnowa, jak wyglądały basteje i bramy, to byliby pod wrażeniem. Trzeba tylko wyjść z tym do ludzi.
Czy Tarnów wykorzysta tę szansę? Historia czeka, by ją odkryć – a może po prostu odsłonić to, co ukryte tuż pod naszymi stopami.
Tekst i fot. (Smol)