„To był błysk. Potem huk. A potem świat, jaki znali, przestał istnieć.” Wydawnictwo Znak Literanova przypomina światu jeden z najważniejszych i najbardziej poruszających reportaży w historii dziennikarstwa. „Hiroszima” autorstwa Johna Herseya – tekst, który wstrząsnął Ameryką i zapoczątkował zupełnie nowy sposób opowiadania o ludzkich tragediach – ponownie trafia do rąk czytelników.
To była zwyczajna środa, 6 sierpnia 1945 roku. Słońce świeciło nad Hiroszimą, dzieci szykowały się do szkoły, robotnicy do pracy, a pacjenci czekali w szpitalach. Piętnaście minut po ósmej rano nikt jeszcze nie wiedział, że miasto znajdzie się w centrum pierwszego w historii ataku atomowego.
Zwyczajni ludzie, niezwyczajne świadectwo
John Hersey, młody amerykański reporter i laureat Nagrody Pulitzera, kilka miesięcy po zakończeniu wojny pojechał do Japonii i dotarł do sześciu osób, które przeżyły wybuch bomby atomowej: dwie kobiety, dwóch lekarzy, pastora i urzędniczkę. To oni stali się bohaterami jego opowieści – świadkami chwili, która podzieliła dzieje ludzkości na „przed” i „po”.
Wznowiona właśnie książka to reportaż napisany z chłodną precyzją i jednocześnie z ogromnym szacunkiem wobec ludzkiego cierpienia. Hersey pokazuje nie tylko sam moment eksplozji, ale też godziny, dni i miesiące, które po niej nastąpiły – dramatyczne poszukiwania bliskich, poparzenia, głód, chaos, a potem długą, bolesną rekonwalescencję i życie w cieniu promieniowania.
Publikacja, która zamilczyła Amerykę
Gdy „Hiroszima” ukazała się po raz pierwszy 31 sierpnia 1946 roku w całościowym numerze The New Yorker, cały kraj zamarł. Redakcja usunęła z wydania wszystkie inne artykuły i felietony, by dać miejsce wyłącznie tej jednej opowieści. Okładka pisma nie zapowiadała niczego szczególnego – nie było sensacji, nie było ostrzeżeń. A jednak tekst Herseya trafił jak bomba – tym razem w sumienia czytelników.
Publikacja była tak przełomowa, że amerykański rząd próbował ograniczyć jej wpływ – bezskutecznie. Reportaż błyskawicznie przedrukowywano na całym świecie. W Japonii, gdzie przez wiele miesięcy obowiązywała amerykańska cenzura, książka stała się symbolem prawdy o wojnie i odartego z patosu świadectwa jej ofiar.
Reportaż, który nie zestarzał się ani na chwilę
Choć od wydarzeń w Hiroszimie minęło niemal 80 lat, „Hiroszima” pozostaje wstrząsającym dokumentem o cenie wojny, ludzkiej odporności i moralnych dylematach współczesności. Dziś, gdy świat znów żyje w cieniu konfliktów i napięć nuklearnych, głos ocalałych, zapisany przez Herseya, brzmi może nawet mocniej niż kiedykolwiek.
To nie jest książka o polityce. To książka o ludziach. O zwyczajnych osobach, które nagle znalazły się w środku końca świata.
Dla kogo jest to wznowienie?
Dla każdego, kto wierzy, że literatura faktu może zmieniać rzeczywistość. Dla czytelników, którzy chcą zrozumieć nie tylko historię, ale i konsekwencje technologicznej potęgi człowieka. Dla tych, którzy szukają reportażu bez komentarza, bez tezy – ale z pełnym emocji zapisem życia po apokalipsie.
John Hersey udowodnił, że opowiadając o jednostkach, można uchwycić globalną tragedię. Wznowienie „Hiroszimy” to doskonały moment, by sięgnąć po tę książkę – lub wrócić do niej z nową wrażliwością.
(Smol)