Prokuratura Okręgowa w Tarnowie zakończyła jeden z wątków śledztwa dotyczącego nieprawidłowości w Zakładach Mechanicznych Tarnów. Chodzi o sprawę płatnej protekcji – do sądu trafił akt oskarżenia przeciwko trzem osobom.
Zarzuty usłyszeli: Henryk Łabędź – były prezes Zakładów Mechanicznych Tarnów i obecny radny PiS Rady Miejskiej w Tarnowie, Robert Pacana – ówczesny zastępca prezesa ZMT, dziś szef Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Tarnowie, a także Janusz F. – były prezes Orlen Oil.
Jak informuje rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Tarnowie, prok. Mieczysław Sienicki, Łabędź i Pacana zostali oskarżeni o to, że w maju i czerwcu 2022 roku – działając wspólnie i w porozumieniu – obiecywali udzielić korzyści majątkowej w postaci zatrudnienia Michała K. w tarnowskich zakładach. W zamian oczekiwali, że zatrudniona zostanie inna osoba – z kręgu rodziny Roberta Pacany – w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Małopolskiego. Prokuratura podkreśla, że sprawa dotyczy próby bezprawnego wywarcia wpływu na członków komisji rekrutacyjnej powołanej przez marszałka.
Z kolei Janusz F. usłyszał zarzuty płatnej protekcji biernej i pomocnictwa. Według ustaleń śledczych, powołując się na swoje wpływy w Urzędzie Marszałkowskim, podjął się pośrednictwa w załatwieniu zatrudnienia „znajomego” w tarnowskiej spółce. W zamian oczekiwał, że inna osoba zostanie przyjęta do pracy w urzędzie, z pominięciem lub rażącym naruszeniem procedury konkursowej. Miał też – jak wynika z aktu oskarżenia – dwukrotnie nakłaniać urzędnika do przekroczenia uprawnień.
Zarówno Henryk Łabędź, jak i Robert Pacana nie przyznają się do winy. Były prezes ZMT uważa zarzuty za absurdalne i – jego zdaniem – motywowane politycznie. Podkreśla, że jego zdaniem od czasu, gdy władzę przejęła „Koalicja 13 grudnia”, w Polsce rozwija się dyktatura, a sam zarzut określa jako przejaw politycznej nagonki. Tłumaczy, że do zakładu trafiało wiele CV, a dokumenty Michała K. przekazał do działu kadr bez żadnych nacisków czy sugestii. Twierdzi, że rekrutacja dotyczyła zwykłego stanowiska robotniczego, a kandydat zrezygnował, gdy dowiedział się o proponowanej pensji w wysokości 4 200 zł brutto.
Łabędź przekonuje również, że oskarżenia są kuriozalne i szkodzą jego reputacji zawodowej. Jego zdaniem działania prokuratury są formą zastraszania przeciwników politycznych. Twierdzi, że musi ponosić duże koszty związane z obroną, co – obok strat wizerunkowych – oznacza dla niego również poważne straty finansowe.
Przypomnijmy, że sprawa ma szerszy kontekst – w 2023 roku na polecenie tarnowskiej prokuratury funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego przeprowadzili przeszukania w siedzibie ZMT oraz w domu Henryka Łabędzia. Śledztwo w tym wątku toczy się nadal, ale prowadzone jest w oparciu o materiały niejawne i pozostaje pod nadzorem CBA.
Za przestępstwo z art. 230a §1 Kodeksu karnego grozi kara od 6 miesięcy do 8 lat więzienia, natomiast za nakłanianie urzędnika do przekroczenia uprawnień – nawet do 10 lat.
Tekst i fot. (Smol)
O sprawie pisaliśmy tutaj.