Przez pierwszych 6 miesięcy życia praktycznie nie potrzeba żadnych zabawek. Ulubioną jest drugi człowiek. Jednak to, że nie są potrzebne maluchowi w tym wieku nie oznacza, że muszą być czymś złym, a mądrze dobrane mogą wspierać jego rozwój.
Przez pierwsze 2/3 miesiące życia najlepszym wyborem będą zabawki kontrastowe. Ja rozwieszałam czarno-białe obrazki praktycznie w każdym zakątku mieszkania. Fszechogarniający Tato śmiał się, że nie wiszą jeszcze tylko w toalecie. Innego rodzaju zabawki zaczęły interesować Małą Nastkę dopiero w okolicach 3 miesiąca.
Na początku odradzam Wam zaopatrywanie się w mega kolorowe, grzechoczące i szeleszczące zabawki, bo w pierwszych miesiącach stymulowanie tylu zmysłów na raz to po prostu za wiele. W wieku 0-6 miesięcy zdecydowanie lepiej jest stymulować jeden zmysł na raz (ewentualnie dwa). Być może maluszek będzie wyciągać ręce po przejaskrawioną zabawkę, a nawet będzie się cieszyć, gdy nią zagrzechoczemy, ale najprawdopodobniej skończy się to tak, że później spędzicie kilka godzin nosząc płaczącego dzidziusia na rękach. A dlaczego? Ponieważ dostarczymy mu za dużo bodźców i będzie to odreagowywać płaczem i rozdrażnieniem. Oczywiście nie musi tak być, ale istnieje duże prawdopodobieństwo, że właśnie tak to się skończy, a my będziemy się zastanawiać co z naszym maleństwem nie tak.
My z Bubi jesteśmy wielkimi fankami zabawek drewnianych. Choć wiele z was pewnie stwierdzi, że kolorowe i grające zabawki są lepszym wyborem niż drewniane w nijakich kolorach, zapewniam was, że wcale nie muszą być nudne i mogą zaciekawić w takim samym stopniu.
Pamiętajcie, że najważniejszy jest umiar. Nie fundujcie swoim dzieciom dyskoteki dla zmysłów, bo nie będzie to działać ani na ich, ani na waszą korzyść. Taki maluszek nie powie wam, że czegoś jest za dużo. Odreaguje to po prostu wieczorem, albo w nocy.
~Fszechogarniająca Mama

