Kto nie lubi po całym dniu zrelaksować się w wannie. Otóż okazuje się, że ktoś może, a mianowicie niemowlak. Nasza droga, mała Nastka NIENAWIDZIŁA się kąpać w początkowym okresie życia. A rodzicom na samą myśl o kąpieli spływał pot z czoła. Myliśmy dzidziusia metodą „byle jak najszybciej” dlatego, że nasz słodki Mops za każdym razem darł się tak, jakby go żywcem obdzierali ze skóry. Kakofonia. Po prostu istny koszmar.
Wtem z pomocą przyszło nam Tummy Tub.
Jeśli nie wiecie co to jest to wiaderko do kąpieli niemowlaka. Na początku wydało mi się to dziwne, ale znajoma z niego korzystała i powiedziała, że nam użyczy to zobaczę, że zdziała cuda. Pomyślałam, że już gorzej być nie może, więc co mamy do stracenia.
Czas kąpieli.
Lejemy wodę i wkładamy delikwenta.
Cisza.
Ja w szoku. Mąż w jeszcze większym.
DZIAŁA!
Na czym polega fenomen?
„Specjalne wyprofilowanie i kształt sprawiają, że dziecko przyjmuje pozycję embrionalną”. Tak twierdzi producent. Ja jednak sądzę, że to głównie przez to, że większość ciała jest zanurzona w wodzie i tego, że w wiadrze dzieć jest ciasno zwinięty. Zapewnia to wygodę i poczucie bezpieczeństwa. W tradycyjnej wanience maluch jest w pozycji wyprostowanej, a ciało jest tylko częściowo zamoczone, co może sprawiać, że odczuwa chłód. Dla noworodka jest to zupełnie coś nowego. Kąpiel w Tummy Tub zapewnia komfort i uspokaja. Wiaderko jest bardzo stabilne, a odpowiedni rozmiar i kształt nie pozwala dziecku zanurzyć się w wodzie. Czego chcieć więcej?
No może tego, że jego koszt mógłby być mniejszy. Nie zdawałam sobie z tego sprawy, bo my nasze pożyczyliśmy, ale gdy sprawdziłam jaki jest jego koszt to stwierdzam, że to dość wygórowana cena jak na plastikowe wiadro.
Przeznaczone jest dla dzieci od chwili narodzin do 6 miesiąca życia, jednak wszystko zależy od wielkości dziecka. Nam udało się z niego korzystać do 8 miesiąca. Jeśli więc macie problemy podczas kąpieli to na początek polecam właśnie takie wiaderko. U nas sprawdziło się tysiąc razy lepiej niż standardowa wanienka.
~Fszechogarniająca Mama