Książka, a raczej księga, której chyba nikomu nie muszę przedstawiać. Myślę, że wszystkim świetnie znana „klasyka” wśród pozycji dla dzieci, czyli „Księga dźwięków” od wydawnictwa Dwie Siostry.
U nas jest ona hitem od około 6 miesiąca życia aż do tej pory, a mamy już prawie 2 latka. Dzięki niej Nastka nauczyła się wielu wyrazów dźwiękonaśladowczych, głównie odgłosów zwierząt, które uwielbia.
Książeczka jest kartonowa i baaardzo gruba. Grubszej książki dla dzieci chyba do tej pory nie widziałam. W środku powtarza się ten sam schemat: z jednej strony mamy obrazek, z drugiej dźwięki jakie wydaje dany przedmiot, zwierzę itp itd. Według niektórych obrazki nie są „zbyt urodziwe”, mnie jednak nie przeszkadzają. Są proste, bez zbędnych szczegółów, więc dla maluchów idealne. Ich kolejność jest raczej przypadkowa, tak samo jak wybór przedmiotów/zwierząt w książce. Tak mi się przynajmniej wydaje.
Sama zawartość jest w porządku, może z wyjątkiem kilku stron. Najmniej lubię tą ze szpinakiem, który z „ble” zmieniłam na „mniam”. Niektóre dźwięki też pozmieniałam i wiem, że wiele rodziców tak robi, bo też ma podobne, drobne zastrzeżenia, a ja należę do tych czepialskich…
Niemniej jednak poza tymi drobnymi minusami książka jest re-we-la-cyj-na! Soledad Bravi świetnie się spisała tworząc tak genialną książkę, która powinna znaleźć się obowiązkowo w bibliotece każdego malucha. My oszaleliśmy na jej punkcie i Wam też ją polecam!
P.S.
Chodzą też słuchy, że książka szybko się niszczy i po jakimś czasie może się rozlecieć. Nam to się nie zdarzyło, ale daje znać ku przestrodze.
~Fszechogarniająca Mama

