Jeremy Clarkson, były prezenter Top Gear, spędził ostatni rok na pracy na farmie. Jego gospodarstwo, Diddly Squat, nie przyniosło mu jeszcze zysków, ale Jeremy się nie poddaje. Z pomocą swoich przyjaciół i rodziny, w tym Lisy, Kaleba, Radosnego Charliego i Geralda, uczy się wszystkiego, co trzeba wiedzieć o rolnictwie.
Życie na farmie Clarksona nie jest łatwe. Jeremy musi zmierzyć się z wieloma wyzwaniami, takimi jak zmienna pogoda, biurokracja i miejscowi bogaci, którzy próbują mu przeszkadzać. Ale Jeremy jest uparty i nie zamierza się poddać. Jest przekonany, że jego farma odniesie sukces.
W tym sezonie Jeremy będzie kontynuował pracę na farmie, a także będzie próbował stworzyć nowe produkty i usługi. Zobaczymy, czy uda mu się zmienić swój los i stać się odnoszącym sukcesy rolnikiem.
Witajcie ponownie na farmie Clarksona! Pierwszy rok spędzony za kierownicą traktora na gospodarstwie Diddly Squat przyniósł Jeremy’emu astronomiczny zysk: aż 144 funtów! I choć sam postrzega się jako „rolnika praktykanta” (na wyrost, jak twierdzi Kaleb),musi coś zmienić w swoim podejściu, by zacząć w końcu wiązać koniec z końcem. Rzecz w tym, że Clarkson na razie opanował do perfekcji wyłącznie umiejętność biadolenia na prawie każdy temat, a wiele innych potrzebnych rolnikom kompetencji wciąż stanowi dla niego nie lada wyzwanie. Któż mógł przewidzieć, na przykład… że ładowanie ziarna na przyczepę wymaga lepszej koordynacji manualnej niż pilotowanie śmigłowca szturmowego Apache? Że krowy są większym zagrożeniem dla życia niż udział w wyścigach samochodowych? Że łatwiej byłoby uzyskać pozwolenie na budowę elektrowni atomowej niż na otwarcie restauracji w dawnej owczarni?
Na szczęście na przekór gminnemu działowi planowania przestrzennego i mieszkających w okolicy nadętych bogaczy, którzy starają się robić wszystko, żeby pokrzyżować mu szyki, Jeremy może liczyć na niezawodne wsparcie ze strony Lisy, Kaleba, Radosnego Charliego i Geralda, speca od bezzaprawowych murków i szefa ochrony gospodarstwa.
Życie na farmie Clarksona nie zawsze płynie zgodnie z planem. Ba, czasami w ogóle nie można go zaplanować. Ale za to nie ma takiego dnia, żeby Jeremy nie mógł szczerze powiedzieć: „Ha, zrobiłem… cokolwiek”.
Więcej o książkach w najnowszym numerze magazynu Miasto i Ludzie. Chcesz wspomóc redakcję, kup Magazyn Miasto i Ludzie w kiosku, sklepie lub na poczcie.